WIERCH WYŻNIAŃSKI
Zostawiam swój ślad
Dostąpię szczytów
Małej
A później
Dużej Rawki
W podzięce
Za darmowe widoki
Napiszę wiersze
A moje myśli wzlecą
Ponad Ukrainę
By obudzić wiosnę
Tam i tu
Bo w dolinach
Przybierają rzeki
A po stokach
Spływa rozpłakany śnieg
Którego
Opuściła zima
By zdążyć
Przed wieczornym koncertem
Trenują ptaki
Białą bruzdą
Samolot orze niebo
A słońce
Jeszcze nieco zaspane
Wcześniej zamyka powieki dnia
Myśląc już o jutrze
MOJE BIESZCZADY
Na początku
Wszystko jest pierwsze
Dookoła
Rosną obrazy
I ktoś
Coś mówi o pięknie
Dopiero później
Jak ochłoniesz
Potwierdzasz
Zdziwieniem ust
I myślisz
Jak to się stało
Że tak długo
Były na Ciebie cierpliwe
A wystarczyło
Tylko
Pogłaskać zioła
Na połoninach
IMPRESJA
Gdzie jesteś
Impresjo
Wczorajszego tete a tete
Jeśli chcesz
Być moją muzą
Musisz cierpieć
Płakać
I być
Gdy rano będę pisał wiersze
Obiecuję
Że imię Twoje
Przyodziane w ciało
Będzie słowem pierwszym
Ilekroć spojrzę
Dziękując
Za to
Że jesteś
O JUTRZE
Nie powiedziałem nic
To wszystko
Co wczoraj
Było nadzieją
Spopielało na ustach
A oddech
Wymiótł umarłe słowa
Nie zapytałem
Dlaczego
Jesteś małej wiary
Skoro
Tyle
Mówiliśmy o jutrze
DEBIUT
Mogę milczeć
Mogę też powiedzieć
Że to nie mój czas
Zbyt proste
Naiwne
I bez poklasku
Skrzydeł gołębich
Których nie spłoszy
Kłamstwo
Jestem
Jestem na początku
I końcu wypowiadanych słów
Pomimo
Różowej tremy
Na policzkach
Trwam przy swoim
By usłyszeć
Ostatni wers
CZASEM
Czasem
Obiecuję sobie
Że jutro
Nie powtórzę
Dzisiejszych błędów
I tylko czasem
Przypomnę sobie
Że coś obiecywałem
wczoraj
ADORACJA
Czci pełne kolana
Nie wystarczą
Na dłużej
Niż trwa modlitwa
A ból
Przepustką by zrozumieć
Odkupienie
Tego co było
I co
Przyniesie jutro
BUKOWE BERDO
Moje Bieszczady
Byłem się wam pokłonić
Na wiosnę
Może trochę za wcześnie
I bez pukania
Ale
Góry były otwarte
I wietrzyły na przestrzał
Panoramę
Granicy ziemi i nieba
Tak skutecznie
Że
Od czasu do czasu
Chuchałem
W zgrabiałe dłonie
Przepraszam
Następnym razem
Gdy będzie cieplej
Zapukam dwa razy
Za dziś
I za jutro
23:30
O tej porze
Już nic nie muszę
Moje miasto
Zrezygnowało z dnia
Zasypia na stojąco
A ja
Na pamięć
Wracam do domu
W którym czeka jutro
I będzie nowy dzień
Niepomny
Obudzę się o dziesiątej
I rozpocznie się życie
DATA
Pamiątka cyfr
Które się ziściły
I te
Co biegną oszalałe
By zaistnieć
Zanim skończy się
Cierpliwość
Pootwieranych życiorysów
ŻYCZENIA NA NOWY ROK 2012
Ten wiersz
Będzie Cię kochał
Całym mną
Spojrzeniem
Dotykiem
I muśnięciem ust
A gdy
Poczujesz się samotny
Przytuli do serca
I sprawi
Wyraz po wyrazie
Że nawet w styczniu
Biały śnieg
Na policzku
Będzie ciepły
Jak pocałunek
WIGILIA 2011
Święta to moc
Co ludzi jednoczy
I przebacza
Wyciągniętym dłoniom
I podpowiada
Jak otworzyć serca
Wcześniej
Niż łza zabłyśnie
Gwiazdką na policzku
Zaiste
Święta to moc
Co błogosławi
Tym co nie widzieli
A uwierzyli
Słysząc tylko słowa
12.12.2011
Gdy głos drży
I słowa płaczą
To łzy są po to
By zobaczyć czas
Kropla po kropli
Pełne godzin
Bez wiedzy
W którą pójdą stronę
I jak
Nie stracić ich
Z oczu
By spotkać je
Jeszcze raz
POWRÓT
Wróciłem donikąd
Wystarczyło zwątpić
W strach
I nadzieję
Resztą
Wypełniłem pamięć
Że
To nie był sen
A żal
Dotyczy tylko chwil
Które zostały
Po drugiej stronie cienia
IKONA
Wracam w poprzek
Wszystkiego co było
Przekraczam dobro i zło
Pytania i odpowiedzi
Te które padły
I te
Co zostały na końcu języka
A Ty
Wciąż wierzysz w nas
Czyżby dlatego
Twoje oblicze
Nie posiada ram
I ogarnia wszystkich
Kreską
Którą Cię napisano
PAMIĘĆ
A jeżeli Ty masz rację
I czas to potwierdzi
To moje słowa
Odszczeka rozpaplane echo
A ja poproszę
O dodatkową garść popiołu
A jeżeli nie
To nie potrafię rozmawiać
Z myślami
Ja tylko je słucham
I nie wiem
Czym zastąpię Ciebie
I czy czas
Ma coś do powiedzenia
Gdy ja
Wciąż zostawiam
Niedomknięte drzwi pamięci
SZCZEROŚĆ
Tak naprawdę
Tylko z Bogiem
Jestem szczery do końca
On wie
I ja wiem to samo
Ale ja
Jestem tylko człowiekiem
I mam prawo do pomyłek
Nawet wtedy
Jak przeproszę
Za te wcześniejsze
I mam
Całe życie
By zrozumieć
Swoją małość
NAUCZ MNIE
Naucz mnie
Swoich oczekiwań
Wpuść pomiędzy myśli
Jako Zbawiciela
Najskrytszych pragnień
A ja
Niczego nie obiecuję
Ale będę pamiętał
Że mi zaufałaś
NIE WIEM
Nie wiem
Dla kogo
Piszę ten wiersz
A może
Dla takich jak ja
Zakochanych w pół drogi
Bez szans na powrót
Dla których
Czas
Zatrzymał się na wczoraj
By jutro
Należało do nas
SEN
Kocham marzyć
Przywołuję do życia
Czas
Który chcę nauczyć
Jak ma mnie przyjąć
Gdy otworzę oczy
A na razie
Jeszcze śnię
I upajam się ciszą
Tylko powieki drżą
Pełne obawy
O rzeczywistość